MENU GŁÓWNE

Mój "pierwszy raz" ... z Forex'em


Każdy z nas na pewnym etapie swojego życia czy to prywatnego czy zawodowego, w sposób przemyślany bądź pod wpływem emocjonalnych impulsów podejmuje pewne decyzje. W niejednym przypadku owe pewne decyzje są podejmowane pierwszy raz. Człowiek pewnego dnia pierwszy raz staje na nogi, pierwszy raz zjada zupę szczawiową, pierwszy raz jedzie pociągiem, pierwszy raz idzie do przedszkola, szkoły, pracy itp. Mógłbym wymieniać w nieskończoność, ale zawsze jest ten "pierwszy raz". Ja pewnego dnia pierwszy raz zainwestowałem kilka złotówek w akcje na warszawskim parkiecie, pierwszy raz kupiłem fundusze inwestycyjne, pierwszy raz założyłem lokatę. Wszędzie szukałem możliwości pomnożenia kapitału w trosce o przyszłość swojej rodziny. Zawsze dalekim łukiem omijałem rynek kontraktów walutowych. Aż w końcu nastał ten dzień, kiedy pomyślałem że jestem na tyle dojrzały aby spróbować. Dziś opiszę swój pierwszy raz .... z rynkiem Forex.



Dlaczego do tej pory bałem i nadal się boje kontraktów walutowych?

Odpowiedź na wyżej postawione pytanie jest banalna. Nigdy nie rozumiałem i nie starałem się zrozumieć mechanizmów tego rynku. Słyszałem o możliwości zarobienia naprawdę dużych pieniędzy. Czytałem o ludziach którzy w kilka tygodni zwielokrotnili swoje majątki, czytałem też o tych co je tracili. Nigdy nie byłem (i nie jestem) zwolennikiem zarabiania dużych pieniędzy w krótkim czasie, gdyż wcześniej czy później kończy się to chorobą psychiczną. Człowiek przestaje panować nad swoimi emocjami, zmienia swój tryb życia, traci znajomych, podejmuje błędne decyzje, traci pieniądze, podejmuje kolejne błędne decyzje w celu szybkiego odrobienia straty ... staje się bankrutem (nie tylko finansowym)

Nie znając mechanizmów rynku Forex, nie mając doświadczenia praktycznego w inwestowaniu na rynkach finansowych - po prostu wolałem omijać ten obszar z daleka. Nie przekonywała mnie nawet możliwość skorzystania z tzw. dźwigni finansowej (zwanej potocznie lewarem). Dzięki mechanizmowi dźwigni finansowej możemy zawierać transakcje o wartości wielokrotnie większej niż posiadany przez nas kapitał. Na rynku Forex najczęściej spotyka się dźwignię od 1:100 do 1:200. Oznacza to, że dysponując niewielkim kapitałem czyli depozytem zabezpieczającym np. 1 000 złotych, można zawierać transakcje o wartości nawet 100 000 zł (przy dźwigni 1:100). Piękne prawda? Należy również pamiętać, że każdy kij ma dwa końce i ewentualne straty mogą być dla nas równie bolesne jak potencjalne zyski. Widmo tych start był dla mnie dodatkowym czynnikiem, który odsuwał mnie od kontaktów z rynkiem forex.

Każdy inwestor kiedyś dojrzewa.

Jak już kiedyś wspominałem inwestowaniem na giełdzie interesuję się od ponad 10 lat. Mam za sobą dość zyskowne inwestycje w akcje z warszawskiego parkietu, mam również doświadczenie w transakcjach zamkniętych z dużą (kilkudziesięcioprocentową) stratą. Kilka razy z bólem serca zdarzyło mi się zamykać pozycje które przyniosły starty. Potem potrzebowałem kilka dni na przemyślenia - co się stało? ... dlaczego tak się stało?  ... co zrobić żeby takich transakcji w przyszłości było jak najmniej? Od razu zaznaczę, nie zakładem, że w ogóle ich nie będzie gdyż ryzyko start i konieczność ich zaakceptowania wpisana jest w życie inwestora giełdowego. Jeżeli człowiek nie jest w stanie zaakceptować ustalonego dla siebie poziomu strat - nie będzie dobrym inwestorem.

Czym tak naprawdę jest ten Forex?

Forex czyli międzynarodowy rynek walutowy (ang. Foreign Exchange Market, FX) jest rynkiem, na którym przedmiotem transakcji są waluty. Dzienny wolumen obrotu na rynku FOREX wynosi kilka bilionów USD, dzięki czemu FOREX jest największym rynkiem finansowym na świecie.

Handel walutami na rynku Forex dbywa się w sposób ciągły przez pięć dni w tygodniu, 24 godziny na dobę. Większość obrotów koncentruje się w pięciu centrach finansowych świata: Londynie, Nowym Jorku, Zurychu, Frankfurcie oraz Tokio. Najpopularniejszymi walutami, których łączny obrót wynosi ok. 90% ogółu, są dolar amerykański, euro, jen, funt brytyjski, frank szwajcarski, dolar kanadyjski oraz dolar australijski.

Do niedawna handel na rynku Forex był domeną wyłącznie największych instytucji finansowych np. banków. Postęp technologiczny, powszechność internetu oraz wzrost zainteresowania inwestycjami alternatywnymi spowodował, że Forex jest dziś dostępny praktycznie dla każdego inwestora indywidualnego. Te czynniki spowodowały, że rynek Forex stał się niemal powszechnym i bardzo popularnym miejscem do inwestowania.

Inwestowanie na rynku Forex polega najogólniej na wymianie jednej waluty na drugą, w celu odniesienia zysku wynikającego ze zmiany jej kursu. Inwestor kupuje walutę, której przewidywany kurs ma wzrosnąć, natomiast sprzedaje walutę, której przewidywany kurs ma spaść. Waluty występują w parach walutowych, gdzie cena jednej waluty wyrażona jest w jednostkach drugiej waluty. Najbardziej popularne pary walutowe to: EUR/USD, GBP/USD, USD/CHF oraz USD/JPY.

Każda para walutowa składa się z waluty bazowej oraz kwotowanej. Na przykład, w parze walutowej EUR/USD, walutą bazową jest EUR, natomiast walutą kwotowaną jest USD. Zawierając transakcję kupna EUR/USD, kupuje się EUR i jednocześnie sprzedaje się USD. W przypadku transakcji sprzedaży EUR/USD, sprzedaje się EUR i jednocześnie kupuje USD.

Kwotowanie kursu walutowego wyraża cenę, po jakiej można kupić lub sprzedać walutę w danym momencie. Kwotowanie kursu walutowego składa się z kursu kupna (BID) oraz kursu sprzedaży (ASK). Na przykład, kwotowanie kursu EUR/USD na poziomie 1,3070 / 1,3072 oznacza, że oferta kupna (BID) wynosi 1,3070, natomiast oferta sprzedaży (ASK) wynosi 1,3072. Inwestor może więc w danym momencie sprzedać EUR po kursie 1,3070 lub kupić EUR po kursie 1,3072. Różnica pomiędzy kursem kupna, a kursem sprzedaży to widełki kursowe (ang. spread). Spread jest więc odzwierciedleniem prowizji, jaką płaci inwestor na rynku walutowym.

Jak zaczęła się moja przygoda z Forex'em?

Moja przygoda z rynkiem Forex zaczęła się pod koniec września. Gdzieś w Internecie trafiłem na reklamę konkursu mForex organizowanego przez Dom Maklerski mBanku. Fakt faktem wiele razy wcześniej widziałem reklamy podobnych konkursów ale najwidoczniej wówczas moje oko i mózg był na nie odporny (zwyczajnie nie zwracałem na nie uwagi). mForex po prostu tak mnie zauroczył, ze postanowiłem założyć rachunek demo i podjąć próbę obrotu (oczywiście z zyskiem) kwoty 10.000 wirtualnych złotówek.

Konkurs zaczynał się 28 września, a moje konto demo zostało aktywowane bodajże 23 września. Miałem wiec kilka dni testu. Był to mój pierwszy kontakt  nie tylko z rynkiem Forex ale również z platformą do składania zleceń na tym rynku. (mowa o Meta Trader 4). Nie będę ukrywał pierwsze 4-5 transakcji zakończonych startą, ale kolejne zaczęły być zyskowne.

Konkurs wystartował zgodnie z harmonogramem (wcześniej moje konto zostało zrestartowane, znów miałem do dyspozycji 10.000 wirtualnych złotówek). Moja laicka strategia była dość prosta i składała się z następujących założeń:

  • minimalny dzienny zysk 1.000 zł (cel)
  • maksymalna dzienna strata 1.000 zł
  • min zysk na jednej transakcji 500 zł
  • max strata na jednej transakcji 500 zł
  • szukaj "idealnych" sygnałów kupna/sprzedaży
  • obserwuj wykres w interwałach 1 godzinowych, 4 godzinowych i dziennych
  • wyznaczaj linie trendu oraz poziomy wsparcia i oporu
  • inwestuj w danym momencie tylko w jedną parę walutową 
  • na bieżąco czytaj prasę branżową i śledź komentarze analityków
  • nie zostawiaj otwartych pozycji na noc (podczas snu nigdy nie wiesz co może się wydarzyć)
Ku mojemu zaskoczeniu, pierwsze 10 transakcji zamknąłem zyskiem i po dwóch dniach miałem 61,25% zysku. W tym momencie pojawiła się chęć podjęcia większego ryzyka i jak to się skończyło widać na poniższym wykresie (mój zysk stopniał o ponad 30%). Szybko jednak wróciłem do przyjętej strategii i sukcesywnie odbudowywałem wcześniejszą stratę. na poziomie 82% zysku znów pojawiła się decyzja niezgodna z przyjętą strategią (otwarte dwie pozycje w jednym czasie) i skończyło się to ponad 50% startą. Od tego momentu pomyślałem, że czas przestać eksperymentować. Do końca zabawy z rachunkiem demo trzymałem się przyjętych założeń. Ostatecznie w ciągu dwóch tygodni udało się 2-krotnie zwiększyć kapitał początkowy. Sukces!



Przygodo  z Forex'em trwaj!

Nie dotrwałem do końca konkursu. Szkoda czasu na zabawę czas zacząć zarabiać. Po dwóch tygodniach zabawy założyłem realne konto i przeniosłem się ze świata wirtualnych złotówek do realnych transakcji. Podstawowa różnica jaką zauważyłem jest taka, że wirtualnie można zarabiać dużo szybciej niż w rzeczywistości. Na rachunku demo nie ma czegoś takiego jak "kolejka sprzedajacych/kupujących". Oznacza to, że jeżeli wystawiasz zlecenie po cenie X i na rynku ta cena zostanie osiągnięta, to twoje zlecenie jest od razu realizowane. W realnym otoczeniu nie jest wcale tak łatwo kupić i sprzedać dany kontrakt.

Mimo wszystko  na dzień dzisiejszy czuję się zwycięzcą. Żadna z zamkniętych do tej pory pozycji nie zakończyła się stratą, choć w pierwszym tygodniu byłem dość bliski utraty blisko 30%. W tym wypadku pomogła umiejętność radzenia sobie z emocjami.

Poniżej wykres przedstawiający zestawienie 9 transakcji zawartych w okresie od 9 do 15 września. Zwróćcie uwagę, że na rachunku demo w tydzień osiągałem wynik dwa razy lepszy. W realnym rynku nie jest to takie proste :)


Poniżej trochę bardziej szczegółowej statystyki. Wyniki nie są powalające, ale dla mnie jako forexowego laika w zupełności wystarczające. Przyjęta strategia (względem tej konkursowej) została trochę zmodyfikowana, głównie  w obszarze maksymalnych zysków/strat w ramach jednej transakcji.

Na zakończenie informacja dla przyszłych inwestorów.

Nie traktujcie Forex'u jako zabawy. Jeżeli nie macie doświadczenia w pierwszej kolejności polecam rachunek demo i kilka tygodni testów. Nie starajcie się również inwestować swoich jedynych oszczędności (szybko możecie je stracić). W mojej opinii na Forex'ie bezpieczniej jest lokować nadwyżki finansowe, których ewentualna strata nie spowoduje spadku poziomu waszego życia. 

 Jeżeli macie jakieś ciekawe doświadczenia z Forex'em i chcielibyście się nimi podzielić zachęcam do zostawienia komentarza pod tym wpisem.



Brak komentarzy

Prześlij komentarz