MENU GŁÓWNE

Miała być Irlandia. Miał być Budapeszt. Tymczasem jest Meksyk!


Wygląda na to, że dzień 15 stycznia będzie już zawsze dla inwestorów "dniem strachu". Dokładnie rok temu decyzja Szwajcarskiego Banku Narodowego, który ogłosił porzucenie polityki obrony minimalnego kursu wymiany euro na franka szwajcarskiego wywołała panikę na rynkach finansowych. W piątek wieczorem agencja Standard&Poor’s pierwszy raz w historii obniżyła długoterminowy rating kredytowy Polski. Dotychczasowa ocena "A minus" interpretowana jako perspektywa pozytywna (mimo mylnej na pierwszy rzut oka nazwy) została zastąpiona oceną BBB+ interpretowaną jako perspektywa negatywna. Wywołało to szokową reakcję na rynku złotego, a także nie pozostało bez echa na naszej rodzimej giełdzie.


Jak można było się domyśleć, uzasadnienie spotkało się z niezrozumieniem ze strony rządu. W mediach od razu pojawiały się głosy, że polska gospodarka ma się dobrze a ratingi "jakiś tam agencji" nie mają wpływu na tą ocenę. Czy tak jest naprawdę?


Słowo występu na temat ratingów

Jeżeli ktoś z was zastanawia się czym tak naprawdę jest rating śpieszę z wyjaśnieniem. Ratingi to nic innego jak rzetelna ocena perspektyw tego, czy dany kraj jest w stanie spłacić swoje zobowiązania. Taki rating ma za zadanie pokazać inwestorowi zagranicznemu - np. funduszowi inwestycyjnemu, jakie jest ryzyko, iż emitowane przez polski rząd obligacje nominowane w walucie obcej np. w euro) nie zostaną na czas spłacone. Oczywiście taka ocena nie narzuca inwestorowi czy warto inwestować w danym kraju czy też nie. Agencja ratingowa ma jedynie pomóc inwestorowi w podjęciu najbardziej optymalnej decyzji.

Istnieją różne rodzaje ratingów kredytowych - krótkoterminowe, długoterminowe, w walucie lokalnej i w walutach obcych. Najpopularniejsze wśród inwestorów są długoterminowe ratingi w walutach obcych. Każda z agencji ma swój sposób prezentowania ocen ratingowych (mam tu na myśli nazewnictwo). Należy jednak pamiętać, że na końcu i tak pozostaje ustandaryzowana ocena - albo coś jest obarczone większym ryzykiem albo mniejszym.


Najwyższy rating to potrójne A, najniższy, oznaczający bankructwo - D. Bardzo ważną granicą jest potrójne B, oznaczające jeszcze rating inwestycyjny. Przekroczenie granicy BBB- oznacza rating śmieciowy. Polsce to tego poziomu jeszcze daleko, piątkowa decyzja S&P dała "światło ostrzegawcze".

Jak widziana jest Polska okiem światowych agencji ratingowych?

Na świecie funkcjonują 3 wiodące agencje ratingowe, których "słuchają" globalni inwestorzy. Każda z nich przyznaje swoją niezależną ocenę. Według agencji Moody's perspektywa dla gospodarki polski oceniana jest podobnie jak dla Słowacji (ocena: A2). Według agencji Fitch Polska oceniana jest na równi z Irlandią. Obniżona ocena według S&P stawia perspektywę naszego kraju na równi z takimi mocarstwami jak Peru czy Meksyk.

Oczywiście ktoś może się z tym zgodzić lub nie. W mediach słyszy się już głosy, że skoro według dwóch agencji mamy rating A, to obniżenie oceny przez S&P nie ma znaczenia. Z drugiej strony należy mieć na uwadze, że globalni inwestorzy nawet jeśli mówią, że nie patrzą na oceny wiarygodności to w rzeczywistości i tak na nie patrzą. Trudno jest nie brać tego typu ocen pod uwagę. Moim zdaniem każda (a w szczególności negatywna) zmiana oceny ratingowej w dłuższym terminie ma wpływ na decyzje podejmowane przez inwestorów. To tak jakby uznać, że padający deszcz czy śnieg na ma żadnego wpływu na warunki drogowe. Należy również pamiętać o tym, że w przypadku publikacji kolejnych ratingów - zarówno Moody's jak i Fitch mogą pójść tą samą drogą co S&P.

Dlaczego S&P obniżył rating kredytowy dla Polski?

Obniżenie ratingu dla Polski oznacza, że ryzyko kredytowe naszego kraju jest na "średnim" poziomie. Według S&P mamy jeszcze dobrą wiarygodność finansową i  w średnim terminie wystarczającą zdolność do obsługi zaciąganych kredytów. Analitycy nie obawiają się o obecną sytuację gospodarczą Polski, tylko o pogorszenie sytuacji w przyszłości. Agencja w uzasadnieniu wskazuje, że po ponad 25 latach od zmiany ustroju politycznego stabilność instytucji jest wątpliwa. Ma to głownie związek z działaniami podejmowanymi przez nowy rząd oraz planowanymi zmianami, które  mogą doprowadzić do destabilizacji czołowych instytucji państwowych. Taka destabilizacja w ocenie S&P może spowodować osłabienie naszej gospodarki w przyszłości  i spowodować problemy z obsługą zaciągniętego długu.

Kto zapłaci za skutki niższej oceny ratingowej?

Na koniec zastanówmy się czy piątkowa decyzja S&P ma jakikolwiek wpływ na rozwój polskiej gospodarki a także czy ma jakikolwiek wpływ na portfel przeciętnego Kowalskiego. Poniżej zamieszczam zestawienie wybranych obszarów wartych uwagi.

WYŻSZE RATY KREDYTÓW WALUTOWYCH

Już w piątek byliśmy świadkami osłabienia naszej waluty. Złoty tracił do wszystkich głównym walut osiągając rekordowe od kilku lat poziomy. W przypadku euro zbliżyliśmy się do blisko 4-letnich szczytów. Prognozy analityków przewidują dalszy wzrost kursu euro do poziomów nawet 4,69 PLN. Jeszcze bardziej spektakularnie wygląda sytuacja na dolarze. Amerykańska waluta nie była tak droga od marca 2003.

WYŻSZE KOSZTY OBSŁUGI DŁUGU PUBLICZNEGO

Osłabienie polskiej waluty to również duże ryzyko dla obsługi długu publicznego. Według danych Skarbu Państwa, ponad 35% zadłużenia Polski jest obsługiwana w walutach obcych, a to z kolei oznacza dodatkowe koszty dla budżetu.  Jak "załatać" nieplanowaną dziurę? - zaryzykuje stwierdzenie "podnieść w przyszłości podatki".

PRZEKROCZENIE PROGU OSTROŻNOŚCIOWEGO

Słabość polskiej waluty to również ryzyko przekroczenia progu ostrożnościowego. Obecnie stosunek długu do PKB oscyluje w okolicach 51%. Jeżeli sytuacja na rynku walutowym nie wróci do normy, a złoty nadal będzie tracił wówczas może okazać się, że próg ostrożnościowy określony na poziomie 55% zostanie naruszony. Co wtedy? Wtedy, zgodnie z konstytucją nie ma możliwości zwiększania wydatków, a więc plany dotyczące nowych ustaw staną pod znakiem zapytania. Z jednej strony może to dobrze :-)

WYŻSZE CENY NA STACJI PALIW

Na światowych rynkach ceny ropy nieustannie spadają. W ocenie wielu analityków cena ropy może spaść nawet do poziomu 25 USD. Na krajowych stacjach ceny paliw również nieznacznie spadają, ale w konsekwencji słabej złotówki spadek ten za chwile może zostać wyhamowany.


SPADEK ZAINTERESOWANIA INWESTYCJAMI W POLSCE


Na zakończenie nie bójmy się powiedzieć, że obniżenie ratingu to ryzyko mniejszego zainteresowania inwestorów zagranicznych w lokowanie swoich pieniędzy w Polsce. Dodatkowo każda "gorsza" wiadomość z naszego kraju będzie oddziaływała na nasz międzynarodowy wizerunek z podwójną siłą. Mniej inwestycji, mniejsze zatrudnienie, spadek wzrostu gospodarczego ...

Jeżeli macie jakieś inne spostrzeżenia zapraszam do dyskusji w komentarzach poniżej.

1 komentarz

  1. No niestety, trudno byłoby uwierzyć, że świat finansów nie patrzy na ratingi, tylko na tłumaczenia się rządu. Słuszny osąd, czy nie - pewnych faktów z palca jednak nie wyssali. I niestety także do tej pory nie mieli powodów aby go obniżać. Może rząd powinien bardziej nad swoim piarem popracować, skoro mają problem tylko z prawidłowym przekazem swoich intencji :)

    OdpowiedzUsuń